Przejdź do głównej zawartości

ATOMOWY POKER 35

 

       Czerwiec 1943 – Rugia.


       Na razie nie dane mu było wgłębiać się w niuanse wywiadowczych notatek. Po nocnej podróży pociągiem, w towarzystwie Bomkego znów był na Rugii. I znalazł się jakby w środku huraganu. Prace szły w szalonym tempie. Na miejscu obejrzał prowizorycznie przebudowanego Do – 217, w bombowej wersji E -2. Obok znalazł się, już wypełniony betonem, równoważnik masowo – gabarytowy budowanej bomby. A w hali montażowej zastał Trinksa i Schumanna budujących prawdziwy ładunek.

     - Zdążycie ?

- Staramy się. Ale tak naprawdę, trudno powiedzieć na sto procent. Odciągają nas od najważniejszego, dla jakichś prób z samolotem. Tak, jakby sami tego nie mogli zrobić.

- Jakich znowu prób ?

- Ze zrzutem. Chcą dzisiaj wykonać zrzut równoważnika masowo – gabarytowego. Chcą mieć pewność, że bomba prawidłowo opuści samolot, a spadochron się rozwinie.

- I co ?

- Odmówiliśmy. My mamy tylko zbudować bombę. A jak ją zrzucić, to niech już sami się martwią.

- Słusznie. Też bym odmówił. Każdy niech robi to, do czego został powołany.

- Więc poprze nas pan w tym względzie ?

- Macie moje słowo. A zamiast was, ja obejrzę sobie ten zrzut !

 

       Kilka godzin później, ubrany w cywilny garnitur, Henryk z ciekawością obserwował nadlatujący nad kilkunastohektarowy, płaski obszar niedaleko plaży, pomalowany o ochronne barwy bombowiec. Pośrodku rozpostarto biały punkt, z czterech czy sześciu białych prześcieradeł. I tam właśnie piloci mieli trafić zrzucanym ładunkiem.

     - Kurwa ! Żeby tylko się udało – usłyszał z boku komentarz patrzącego przez lornetkę i odzianego w lotniczy mundur hauptmanna.

- Tak panu na tym zależy ?

- Oczywiście. Bo to samolot z mojego pułku. I gdyby coś nie wyszło ze zrzutem, to przy tym ciężarze będą mieli cholerny problem z lądowaniem. A pan, co taki ciekawy ?  – zmierzył wzrokiem Henryka.

- To moja funkcja. Hauptmann chyba nie myśli, że znalazłem się tu przypadkiem, co ?

- Przepraszam, herr …

- Nie musi pan znać mojej tożsamości. Proszę skupić się tylko na obserwacji i późniejszych wnioskach – Henryk nie mógł sobie odmówić podkreślenia swojej ważności.

       Umilkli. Wsłuchali się narastający ryk silników, pracujących pełną mocą. Obserwowali otwarty już luk bombowy i nagle wychyliła się z niego szara, kulista masa. Szarpnęło samolotem i poszedł ostro w górę, lecąca zaś masa zakwitła chwilę później jaskrawą pomarańczą spadochronu.

     - Czemu pomarańczowy ?

- Słucham ?

- Pytam o spadochron. Czemu pomarańczowy ? – Henryk ponowił pytanie do stojącego obok hauptmanna.

- Żeby go lepiej widzieć. Przydatne jest to do późniejszej analizy filmu, który tam się kręci – gestem wskazał ustawionego kilkadziesiąt metrów dalej operatora. U nas nigdy jeszcze nie zrzucano takiego ładunku.

       Patrzyli dalej. Kołysząc się lekko w słabym wietrze, ładunek zniżał się coraz bardziej i wreszcie łupnął w ziemię, niespełna sto metrów od białego punktu.

     - Nieźle, jak na pierwszy raz całkiem nieźle – usłyszał z boku Henryk. - Teraz będą mogli spokojnie już wylądować. Z taką ilością paliwa, to żaden problem.

- O co chodzi z tym paliwem ?

- A jest pan upoważniony do …

       Nie zdążył dokończyć. Bo pod nosem pilota znalazł się nagle pistolet, nie wiadomo jak i kiedy wyciągnięty przez stojącego opodal Bomkego.

     - A chcesz się przekonać ? Herr doktor jest upoważniony jak cholera ! A ty masz odpowiadać na jego pytania ! Jasne ?

- Spokojnie Johann ! Herr hauptmann wykazuje niezbędną czujność i chwała mu za to. Schowaj broń. Przepraszam pana. Mój człowiek jest nieco nerwowy, ale działa w dobrej wierze, więc jeszcze raz pana przepraszam. A teraz proszę powiedzieć, co z tym paliwem …

       Odpowiedzi doczekał się dopiero po chwili. Bo trochę czasu zajęło, nim lotnik doszedł do siebie.

     - Chodzi o ciężar, herr … Jak właściwie mam do pana mówić ?

- Proszę mi mówić doktorze. Więc co z tym paliwem ?

- Ta bomba to ciężar, z jakim praktycznie nikt na tych samolotach nie lata. Dlatego zatankowaliśmy połowę paliwa. Zrzut poszedł dobrze. Ale paliwo jest zbyt cenne, aby, chociaż częściowo, zrzucić go przed lądowaniem. Będą więc siadali mając zbiorniki wypełnione prawie w połowie. Wiemy jednak, że dla tej maszyny to nic nadzwyczajnego.

- Dziękuję. To właśnie chciałem usłyszeć. Ale to oznacza, że samolot będzie musiał startować niedaleko od celu, prawda ?

- Zależy, co kto rozumie przez niedaleko. Ale nie dalej niż kilkaset kilometrów. Z takim ciężarem sześćset czy siedemset. Nie dalej.

- Dla mnie to na razie wystarczy. Dziękuję i jeszcze raz przepraszam. A na dwudziestą zapraszam pana do kasyna. Myślę, że dobry koniak pomoże nam zapomnieć o dzisiejszych nieporozumieniach.

 

       Następnego dnia, jeszcze z alkoholowymi szmerami w głowie, ponownie obejrzał plany bomby. A może uda się odwlec ten wyznaczony przez Hitlera, nieprzekraczalny termin ? Najlepiej o miesiąc czy dwa. Bo jakby Trinksowi i Schumannowi wyszło już za pierwszym razem … Lepiej o tym nie myśleć. Ale spróbować można. Przecież są różne możliwości.

       Po godzinie już wiedział. Zaproponuje zamienić trotyl na heksogen. Trzeba będzie w tym celu uruchomić doktora Walthera Schnurra, dyrektora fabryki materiałów wybuchowych, ukrytej w lasach koło Christianstadt. Heksogen jest silniejszy od trotylu i ma większą prędkość eksplozji. Nawet, jak natychmiast złożą zamówienie i podadzą parametry kształtów, to będzie to wszystko dostępne dopiero za miesiąc czy półtora. Dobre i to. Trotyl, to w tym przypadku materiał zastępczy. „Ersatz” ! A jeżeli nie zadziała, to znów będzie to  z korzyścią dla jego pozycji. Zawsze przecież będzie mógł powiedzieć. A nie mówiłem ? Proponowałem heksogen ? Proponowałem ! Więc trzeba było mnie słuchać !

 

       Czerwiec 1943 – Berlin, siedziba SD.


       - A więc tak to wygląda ?

- Nie inaczej, obersturmbannführer. Pracują jak szaleni. Ale wynik pozostaje mocno niepewny. Zresztą, zawarłem to w swoim raporcie.

- Wrócimy pewnie jeszcze do tego. Ale teraz o czym innym. Ja też nie próżnowałem przez ten czas. Załatwiłem „bezpiecznik” w postaci pułku bombowców nurkujących Ju – 87 Stuka. Dowodzi nim aktualnie major Kupfer. Pułk jest na Krymie, ale zostanie przerzucony gdzie trzeba i kiedy trzeba. O tych planach dowiedzą się w ostatniej chwili. Najważniejsze, że w tym pułku służy, mający już ponad tysiąc sto lotów bojowych i odznaczony przez führera Krzyżem Rycerskim Żelaznego Krzyża z Liśćmi Dębu, słynny as, Hans Ulrich Rudel. On poprowadzi szóstkę najlepszych pilotów pułku na ewentualne rozstrzelanie bomby na ziemi.

- Czyli możemy być już spokojni ?

- Jeżeli chodzi o bombę, to tak. Niezależnie od jej zadziałania lub nie, w ręce wroga nie wpadnie. Ale musimy też pamiętać o innych zagrożeniach. Jak tam te nasze sprawy z analizą materiałów „Janusa” i „Księżycowego” ? Miałeś czas pomyśleć o tym ?

- Znalazłem trochę czasu. I mam parę wniosków.

- No, ciekawy jestem jakich … Pochwal się, herr doktor !

- Odnośnie „Księżycowego”, zgadzam się z analitykiem Abwehry. Myślę, że trzeba go szukać gdzieś w najbliższym otoczeniu von Brauna. Czyli tam, gdzie on aktualnie pracuje. Nikt by przecież nie odpuścił takiego agenta. A, że polscy oficerowie kpili z niego ? Pewno z zazdrości. Albo i z głupoty.

- A „Janus” ?

- Zbyt mało danych. Jeden dokument w postaci notatki o kontakcie i to jeszcze nadpalony od dołu. Nie zachował się ani podpis ani stanowisko sporządzającego. Bo i po tej linii można by było iść, gdyby kartka była cała. Ale w tej sytuacji … – tu Henryk wymownym gestem rozłożył ręce.

- Doszedł pan do takich samych wniosków, co zawodowi analitycy. Brawo. Ale jest jeszcze jeden trop. Nie wynikający z materiałów, które dostał pan do analizy. Jeden z oficerów Abwehry sformułował tezę - chociaż nie jest ona poparta żadnymi danymi - że może to jedna i ta sama osoba.

- Jest to możliwe, obersturmbannführer, chociaż materiały tego nawet nie sugerują. Jeżeli by tak było, to tym bardziej trzeba szukać w otoczeniu von Brauna.

- Znakomicie, obersturmführer. Identyczne wnioski sformułował Kluge. Ale to, niech pozostanie naszą słodką tajemnicą.

- Oczywiście. To było zresztą szalenie ciekawe wyzwanie. Przyznam się jednak, że osobiście wolę jednak wyzwania naukowe. Chociaż …

- Co, chociaż ?

- Mam coraz mniej czasu na pracę naukową. Taką prawdziwie naukową.

- Tak trzeba, herr doktor. Trzeba ! Bo wszystko co tu czynimy, czynimy dla dobra Rzeszy !

 

       29 czerwiec 1943 – Berlin, siedziba SD.


       - Proszę czytać, obersturmführer. Godzinę temu przywiózł to kurier z Rugii. Samolotem !

       Nie trzeba go było zachęcać. Czekał na ten dokument, już wczoraj awizowany szyfrowanym dalekopisem. I płonąc z ciekawości, wgłębił się w jego treść.

       Sukces ! Bomba została ukończona. Trzy dni przed terminem ! Zrealizowano też jeszcze dwa zrzuty równoważnika masowo – gabarytowego. Obie próby odbyły się bez problemów. Więc teraz nadszedł czas decyzji. Jak i gdzie bomba zostanie przetransportowana oraz gdzie użyta ? Kto pojedzie z bombą, wcześniej nadzorując jej przygotowanie do transportu i załadunek ? A uzbrojenie i przygotowanie do zrzutu ? Ponadto piloci Dorniera twierdzą, że nie da się z nią lecieć daleko. Musi też być zrzucona z niewielkiego pułapu, aby mieć pewność, że trafi w wyznaczony cel. Że wiatr nie zniesie spadochronu tam, gdzie nie trzeba.

       No, tak … To nie były proste zagadnienia, a należało je rozstrzygnąć w ekspresowym tempie. Podnosząc głowę znad dokumentu Henryk dostrzegł, że Moder z zafrasowania aż drapie się po głowie.

     - Już przeczytałem.

- Świetnie. Ma pan jakieś przemyślenia ? Wnioski ?

- Trudno tak na gorąco … Ale widzę tu jedno ważne zagadnienie. Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy już dzisiaj znać parę szczegółów. Szczegółów, o których dotychczas nie mamy żadnego pojęcia. A to one będą determinowały nasze najbliższe działania.

- A o co chodzi ?

- Tak naprawdę , to o pytania zawarte w tym dokumencie. Musimy wiedzieć gdzie, kiedy i przeciw jakiemu celowi bomba będzie użyta. Dopiero wtedy da się odpowiedzieć na pytania dotyczące jej przygotowania, transportu w pobliże punktu docelowego, przygotowania do zrzutu, uzbrojenia. Bez tego, ani rusz !

- To już jest częściowo rozstrzygnięte. Na razie mogę ci powiedzieć, że bomba zostanie zrzucona na froncie wschodnim. Dla pełnego bezpieczeństwa dojedzie tam pociągiem pancernym. Dornier doleci do wyznaczonego lotniska i tam będzie czekał na bombę. W ostatniej chwili dolecą też piloci Stukasów. Osłonę im i Dornierowi, zapewni specjalna grupa pięćdziesięciu myśliwców Me – 109. Z bombą pojadą ci, którzy ją zbudowali. Doktor Schumann i doktor Trinks. Sprawdzą wszystko podczas załadunku na Rugii, transportu, jak i na miejscu. Bezpośrednio przy załadunku do samolotu i tuż przed startem. Wszystkie szczegóły poda szef naszej organizacji, obergruppenführer Ernst Kaltenbrunner. Odprawa w tej sprawie jutro o 10.00, w jego gabinecie. Obowiązuje umundurowanie służbowe.

 

       30 czerwiec 1943 - Berlin, siedziba SD, gabinet Szefa RSHA, obergruppenführera Ernsta Kaltenbrunnera.


       Zjawili się kilka minut wcześniej, ale nikt nie śmiał wchodzić przed czasem. Stali więc na korytarzu, aż otworzyły się drzwi i wyjrzała z nich sekretarka.

     - Panowie już są ? To dobrze, bo szef właśnie zaprasza.

       Ruszyli do środka. Sekretarka otworzyła im jeszcze następne drzwi i po chwili znaleźli się w wielkim gabinecie. Zasiedli przy dużym stole ustawionym przed biurkiem obergruppenführera, wyciągnęli notatniki.

     - Witam panów – głos Kaltenbrunnera był równie niski, jak dla kontrastu wysoki był jego wzrost. Wszyscy obecni byli od niego niżsi, mimo, iż Henryk również był słusznego wzrostu. Nie mógł się jednak mierzyć z gospodarzem gabinetu, który mierzył podobno aż 194 centymetry.

- Notatniki proszę zostawić w spokoju. Narada jest ściśle tajna i nie powinien pozostać po niej żaden ślad. Ponieważ nie wszyscy z panów się znają, przedstawię od prawej strony. Specjalny przedstawiciel z ramienia SS do realizacji tej misji, brigadeführer, doktor Hans Kammler. Osobisty adiutant reichsführera, hauptsturmführer Werner Grothmann. Przedstawiciel führera do spraw Luftwaffe, podpułkownik Nikolaus von Below. Przedstawiciel SD, nadzorujący program od strony naukowej, obersturmbannführer Gerhard Moder. Nasz konsultant i przedstawiciel naukowy, obersturmführer, doktor Heinrich Reschke. Oraz pracujący z obaj wymienionymi panami i przewidziany w tej misji jako dowódca ochrony, hauptsturmführer Walter von Drebnitz. Jednym słowem, jesteśmy szczęśliwą siódemką ! A właściwie, dziesiątką …

- Dziesiątką ? – wyrwało się zdziwionemu Grothmannowi.

- A tak. Bo oprócz nas, którzy w tej chwili zajmą się szczegółami technicznymi i organizacyjnymi, o całej sprawie wiedzą w Rzeszy jeszcze tylko trzy osoby. Nasz führer Adolf Hitler, reichsführer SS Heinrich Himmler i dowódca Luftwaffe, marszałek Hermann Göring. Nikt inny nie ma wglądu w całość tej misji. Ścisła tajemnica. Ujawnienie jej, nawet nieumyślne, to bezdyskusyjna śmierć przed plutonem egzekucyjnym. Nie będzie żadnej litości dla zdrajcy lub gaduły. A teraz szczegóły.

       Na froncie wschodnim führer planuje nową operację zaczepną. Kryptonim - „Cytadela”. Termin – 05.07.1943, godzina 03.00. Miejsce – Łuk Kurski. Cel – wyrównanie linii frontu i zniszczenie znajdujących się tam sowieckich sił, a w rezultacie odzyskanie inicjatywy strategicznej. Będą użyte Tygrysy w dużych zgrupowaniach i najnowsze czołgi średnie. Pantery ! Będą użyte samobieżne miny na gąsienicach czyli tak zwane Goliaty, przeznaczone do torowania przejść w polach minowych. Rozkaz główny do działań nadejdzie z kwatery führera. Szczegółowe rozkazy dotyczące naszej misji, pociągu pancernego, lotnictwa przeznaczonego do naszej dyspozycji, ubezpieczenia z lądu i powietrza, roli oraz zadań dla osób związanych bezpośrednio z misją, przedstawi w ciągu najbliższych 24 godzin brigadeführer Kammler. Będzie on dowódcą i bezpośrednim koordynatorem, zarówno tu, jak i na miejscu. Na froncie, w związku z misją, w razie potrzeby będzie wydawał rozkazy w imieniu samego führera. Ma do tego stosowne upoważnienia na piśmie. Nowych ludzi wtajemniczać w sprawę nie ma potrzeby.

- A czy mamy już jakiś ogólny plan ? – dociekał jeszcze Grothmann.

- Brigadeführer już go opracował. W Berlinie jego prawą ręką będzie obersturmbannführer Moder. Na miejscu akcji obersturmführer Reschke i hauptsturmführer von Drebnitz. Pierwszy odpowiada za sprawy naukowe, drugi za zabezpieczenie misji. Gotowość do działań osób funkcyjnych – jutro, to jest 01.07.1943, godzina 12.00. W tym samym miejscu. Powodzenia !

 

 

Komentarze