22.05.1945, rano - Hirschberg. Ukrycie ukryciem, ale jeść też trzeba, więc Henryk ponownie wybrał się po chleb. Wracał właśnie z bochenkiem pod pachą, gdy przechodząc obok sąsiedniego domu, prawie zderzył się z wychodzącym stamtąd mężczyzną. I jak piorun z jasnego nieba, w ułamku sekundy spłynęło na niego nagłe olśnienie.