Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2023

ATOMOWY POKER 114

             10.06.1945, południe - 3 kilometry na wschód od Oppach.             Tym razem szedł już szosą. W tobołku miał świeży, z rana upieczony chleb, trochę białego sera zawiniętego w szmatkę oraz kilogram mięsa, zawekowanego w dwóch słoikach. - Dobry, niemiecki zwyczaj - rozmyślał, przypomniawszy sobie niby pokorne, a w gruncie rzeczy nienawistne spojrzenia starszego małżeństwa, do którego zaszedł nad ranem. A teraz szedł śmiało drogą na zachód. Był chyba ponad trzydzieści pięć kilometrów od Nysy i nie spodziewał się tu żadnych niemiłych niespodzianek. W każdym razie takich, które zagrażałyby jego życiu, więc nie bawił się już w ukrywanie. Widział co prawda, jak przechodzący Niemcy zdejmowali czapki z głów na widok przejeżdżającego rosyjskiego samochodu czy motocykla, ale on, jako rzeczywisty i formalny - co potwierdzały posiadane przez niego dokumenty - Polak, przecież nie mógł się tak zachowywać. Wcale go więc nie zdziwiło, gdy już czwarty czy piaty motocykl zawrócił. Dwó

ATOMOWY POKER 113

  07.06.1945, wczesny ranek - las pod Bad Flinsberg .   Spał dłużej niż zamierzał. Obudziły go dopiero pierwsze promienie wschodzącego słońca i ten wilgotny, leśny chłód pełzający po zmarzniętych plecach. No, co jest? Minął już miesiąc od wyjścia z Centrum, klimatycznie jest już prawie lato i dalej tak zimno?

ATOMOWY POKER 111

  27.05.1945, południe - Colonnowska.             Wczorajsze rozumowanie było prawidłowe i Rogozinowi szybko spadł kamień z serca. Było z kim rozmawiać! Co najmniej dziewięć czy dziesięć domostw z powrotem było zamieszkałych i Rogozin bez wahania pchnął furtkę na pierwsze z brzegu podwórko, gdzie w ciepłym, wiosennym słońcu, suszyły się jakieś koszule. - Hej, wyłazić kto tu mieszka! Prędko! Nie musiał długo czekać. Mrużąc oczy, z ciemnej sieni wyszła kobieta, a za nią około pięćdziesięcioletni mężczyzna. - Dokumenty! Szybko! - Rogozin nie bawił się w żadne subtelności. Muszą wiedzieć, kto tu jest panem. Wtedy łatwiej będzie o jakieś informacje. Podreptali do wnętrza i po chwili pojawili się ponownie, z papierami w rękach. - Wilhelm Janke… Marianne Janke… Małżeństwo? - Tak, panie oficerze. - Od kiedy tu mieszkacie? - Wróciliśmy tydzień temu. A teraz… - Nie o to pytam! Od kiedy tu mieszkacie? W Colonnowskiej! - Ja od urodzenia. A moja żona od dnia naszego ślubu.